Miłość w epoce napraw: czy jeszcze potrafimy budować trwałe relacje w świecie jednorazowych produktów?
Pewnie nie jedna osoba z nas pamięta jeszcze czasy, gdy gramofon po dziadku był czymś więcej niż tylko starą, zardzewiałą skrzynką na płyty. To był symbol trwałości, wspomnień i jakiegoś rodzaju nieuchwytnej magii, którą można było naprawić – jeśli tylko się tego chciało. A wiecie, co jest najgorsze? Że dziś, gdy niemal wszystko można naprawić – od smartfonów po buty – coraz trudniej nam odnaleźć tę samą umiejętność w relacjach międzyludzkich. Zamiast pielęgnować to, co ważne, często poddajemy się pokusie wymiany na coś nowego, bardziej atrakcyjnego. I tak jak w przypadku zepsutego gramofonu, wiele osób łapie się na myśl, że lepiej odłożyć naprawę na później, albo całkiem zrezygnować, bo przecież na rynku jest tyle innych, „lepszych” modeli. Tylko czy aby na pewno?
Relacja jako produkt: czy naprawdę jesteśmy skazani na wymianę?
Naukowcy i psycholodzy coraz częściej mówią o zjawisku, które można nazwać „kultem nowości” w sferze uczuć. Eksperci z Uniwersytetu Warszawskiego zauważają, że w naszej kulturze relacji zaczynamy traktować jak coś, co można łatwo wymienić, bo przecież na rynku jest setki opcji. Wystarczy tylko kilka kliknięć, by znaleźć nowego partnera, albo nową „wersję” siebie na Instagramie. Widać to też na przykładzie aplikacji randkowych – od początku XX wieku, kiedy Tinder pojawił się na rynku, liczba ślubów i małżeństw spadła niepokojąco. A to wszystko, bo coraz częściej podchodzimy do relacji jak do produktów, które można wymienić, gdy tylko zaczną się psuć lub przestają nas zachwycać.
Osobiście znam historię mojej przyjaciółki, która po kilku latach związku, zamiast spróbować naprawić to, co się popsuło, zdecydowała się na „upgrade”. Poszła na randki przez aplikację, bo przecież na rynku jest tyle dostępnych „modelek” i „programów”. W końcu, co to za problem? Wymienić na nowego, lepszego partnera. A potem, po kilku miesiącach rozczarowania, zrozumiała, że problem tkwi nie w drugiej osobie, tylko w tym, jak nie potrafimy dbać o relacje. Jakbyśmy nie mieli umiejętności naprawy, bo wszystko, co wymaga wysiłku, od razu wydaje się nieopłacalne.
W tym świecie „jednorazowych produktów” coraz częściej zapominamy, że relacja to nie jest coś, co można kupić, wymienić albo wyrzucić, gdy zaczyna się psuć. To jest jak ogród, który wymaga pielęgnacji – podlewania, przycinania, nawożenia. A gdy ktoś nam mówi, że „najlepiej wymienić na nowe”, to tak, jakbyśmy chcieli wyciąć cały krzak, bo jedna gałązka się złamała. Czy naprawdę nie potrafimy już docenić tego, co trwałe? A może to po prostu kwestia tego, że w świecie, w którym wszystko można naprawić, tracimy umiejętność naprawiania siebie i relacji?
Jak pielęgnować miłość w świecie konsumpcjonizmu emocjonalnego?
Wiele problemów, które pojawiają się w relacjach, można rozwiązać, gdy tylko przestaniemy patrzeć na nie jak na coś, co można wymienić. Na przykład, brak komunikacji to nie koniec świata – to sygnał, że warto się zatrzymać i zacząć słuchać aktywnie. Podczas warsztatów komunikacji dla par, które od kilku lat prowadzi moja znajoma terapeutka, opowiadała mi, jak ważne jest wypracowanie umiejętności słuchania bez oceniania i przerywania. To jak naprawa starego gramofonu – wymaga cierpliwości, czasu i chęci z obu stron. A jeśli ktoś z nas jeszcze pamięta, jak wyglądało to w czasach, gdy telefon był stacjonarny, to wie, że dobra rozmowa to podstawa wszystkiego.
Innym kluczem jest akceptacja swoich wad i tych partnera. Nie ma ludzi idealnych, choć Instagram i TikTok podpowiadają, że można mieć wszystko na zawołanie. W rzeczywistości, to właśnie te niedoskonałości tworzą unikalny charakter relacji. Asertywność i wyrażanie swoich potrzeb to jak wymiana oleju w samochodzie – bez tego silnik zaczyna trzeszczeć i gaśnie. Zamiast więc od razu rzucać się na głęboką wodę i szukać nowego partnera, warto nauczyć się, jak zarządzać konfliktem, bo w tym właśnie tkwi sekret trwałości.
Oczywiście, nie można zapomnieć o zaufaniu – fundamentach każdej dobrej relacji. Budowanie go to jak tworzenie wspólnej konstrukcji, którą trzeba systematycznie podtrzymywać. Nie ma tu miejsca na lekceważenie czy zatajenie czegoś ważnego. Warto też mówić o swoich potrzebach, bo w świecie, w którym wszystko jest pod ręką, łatwo się zatracić w iluzji, że wszystko się samo ułoży. Wspólne cele, choć mogą się wydawać banalne, dodają naszej relacji głębi i sensu.
Warto też wspomnieć, że coraz więcej par decyduje się na terapię online, co jest świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy boją się publicznych wyznań czy mają napięty grafik. Terapia to nie jest oznaka słabości, lecz siły i chęci naprawy. A jeśli spojrzymy na to z perspektywy, to można powiedzieć, że w świecie, gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, największą wartością staje się umiejętność pielęgnowania tego, co trwałe i prawdziwe.
Na koniec, zastanów się, czy nie warto czasem zrezygnować z wymiany na nowość i zamiast tego spróbować naprawić to, co masz. Bo miłość, jak ogród, wymaga codziennej troski. A w świecie, który zachęca do konsumpcji emocjonalnej, to właśnie pielęgnacja jest kluczem do tego, by nie zatracić się w iluzji szybkich rozwiązań. Może właśnie czas, by rozłożyć na stole stare płyty z gramofonu, wsłuchać się w ich dźwięk i przypomnieć sobie, jak pięknie jest czasem się zatrzymać i naprawić.